piątek, 18 grudnia 2015

Pfff, pffff, pfffffffffff.

No i tak pięknie żarło, ale znów musiałam się przeziębić.. :(
Myślałam, że to nic wielkiego, dlatego po krótkiej pauzie, jak tylko poczułam się lepiej wyszłam sobie pohasać. No i trzeba było jednak zostać w domu. Bo zamiast wyjść na prostą, znów mnie dopadł katar...

Rok się powoli kończy, zbliża się czas podsumowań i wygląda na to, że choćbym się nie wiem jak spinała, to nie doskoczę do tego, co wykręciłam w zeszłym roku. Nie jest to oczywiście jakiś wielki powód do smutku, czy wręcz załamki, bo nie należy zapominać, że w 2014 roku kilka miesięcy upłynęło mi na przygotowaniach do maratonu.. Jeździliśmy też do Gdyni, którą w tym roku świadomie odpuściliśmy.. no i w 2015 roku kilka startów odpuściłam, bo byłam po tzw. "drugiej stronie". To się oczywiście zdarzało też w 2014 roku, ale w tym zdecydowanie częściej. A, i leń był też trochę większy :P

To na razie tyle. Z porządnym podsumowaniem poczekam do końca miesiąca, bo może coś tam jeszcze dorzucę, kto to wie.. ;)

wtorek, 1 grudnia 2015

Listopad miesiącem Bidy i Nędzy? Już nie!

Odkąd zaczęłam biegać, listopad był zawsze najnędzniejszym miesiącem w roku.. Składało się na to kilka czynników - głównie atmosferycznych ;) ale też zdrowotnych.. 

Aaaale! Rok 2015, który okazał się rokiem sporych zmian, również w tej materii zaskakuje!
Listopad 2015 to mój najbardziej aktywny miesiąc w całym roku! Póki co, bo przecież został jeszcze jeden :)

Żeby nie być gołosłowną, trochę statystyki (samo bieganie): 

2012 - 66,19 km - 7h21'06" 
2013 - 60,01 km - 6h17'23"
2014 - 76,56 km - 8h39'52"
2015 - 108,23 km - 11h56'11"

Jeśli chodzi o realizację założonych celów, to przedstawia się to następująco: 

Bieganie - 108,23 / 100 km - 108%
Rower - 5 / 8 aktywności - 62% (ale prawie 100 km wykręconych i ponad 4h!)
Pływanie - 2 /4 aktywności - 50% (ale tylko jeden "trening" na basenie..)

Patrząc na to od strony całościowej realizacji założonych celów - średnio mi to wyszło.. ale z pewnymi sprawami się nie wygra - fizjologia jest nieubłagana, a z oprychą na pysku nie ma się co ładować na basen. W ogólnym rozrachunku nie ma to jednak większego znaczenia :) Złapałam trochę więcej wiatru w żagle. Moja szklana prześladowczyni również zaczęła pokazywać trochę mniej straszne cyferki :) No, szału nadal nie ma, jest kiepsko, ale jakby mniej kiepsko niż miesiąc temu :D

Jak będzie wyglądał grudzień? Ho-ho-ho! To się okaże, bo wiadomo - święta - ale pierwszy weekend przyniesie już 21 km z półmaratonu św. Mikołajów w Toruniu.. Jestem dobrej myśli :) (no wiem, jak zawsze :P )

PS. No i znowu się na coś zapisałam! ;D