Kolejne poniedziałkowe spotkanie zaczęło się niewinnie. Chociaż osoby śledzące facebookowe poczynania koleżanek biegaczek i kolegów biegaczy, pewnie przeczuwały już, że nie będzie to zwykłe BHP.
Muszę przyznać, że z niepokojem odnotowałam brak Krzyśka Ka. na starcie! Brakowało też Sylwii.. Hm.. :) Michał jednak mnie uspokoił i powiedział, że Krzyś zostawił nam "liścik", w którym zapewniał, że będzie.
Na wspólne truchtanie tym razem skusiły się 24 osoby. Biegliśmy dość zwartą grupą, która tylko momentami i tylko na krótkie chwile lekko się rozjeżdżała. Było prawie wzorowo! ;) i nie mówię tego dlatego, że biegłam z przodu! ;)
Na kilometr przed końcem naszej wspólnej wycieczki, zostaliśmy obtrąbieni przez Krzyśka i Sylwię, którzy chyba już nie mogli się nas doczekać :D
To, co czekało na nas na parkingu, wyniosło poziom kulinarnych popisów na nowy, absolutnie mistrzowski poziom. Chciałoby się powiedzieć - na poziom masterchefa :P
Wielkie podziękowania oczywiście dla Sylwii i Krzyśka, którzy czekali na nas z już częściowo przygotowanymi kubeczkami z pyyyyysznym barszczem. Ledwo zajrzałam do kubeczka, a już pojawił się kolejny powód do podziękowań - wyborne paszteciki! Uczta, panie!
Żeby tego było mało, zupełnie nie wiadomo skąd pojawił się kolega z pienikami, które udało mu się wynegocjować od żony (przy tej okazji podziękowania i pozdrowienia od biegowej braci!) :D A chwilę później ze srebrnym zawiniątkiem stanął przed nami Krzysiek S. Owym zawiniątkiem było ciasto, jak to określił Krzysiek - Jego Lepszej Połowy :) Także wielkie DZIĘKUJEMY dla Lidki! :)
Swoistą wisienką na torcie okazała się wyjątkowo rozgrzewająca herbatka. A może to był sok z gumijagód? Tego nie wiem, ale jakoś nie mogłam złapać smaku przy pierwszym kubku i uraczyłam się trzema dokładkami... :P Do domu biegło mi się.. ciekawie :D
Korzystając z okazji, jaką jest to ogromne wyróżnienie, że to właśnie ja mogę się z Wami dzielić wrażeniami z tego wyjątkowego spotkania, chciałam życzyć wszystkim uczestnikom poniedziałkowych spotkań, ale również ich rodzinom, znajomym i wszystkim bliskim ich sercom (nawet jeśli nie biegają!) wszystkiego najlepszego na te święta, ale również w całym nadchodzącym roku. Z życzeń stricte biegowych - poprawienia życiówek i zrealizowania planów, zadowolenia z treningów i startów, a także ogromnej radochy z biegania. Bo w sumie przecież to o to właśnie chodzi, nie? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz