Najlepszym dowodem na to, że poświęcam się treningom do maratonu niech będzie to, że nie bardzo mam kiedy pisać! :D
No dobra, trochę przesadzam.. Nie trenuję od rana do nocy, a za pisanie po prostu nie mogłam się zabrać.
Jest już jednak połowa maja, a ja jeszcze się nie pochwaliłam!
W kwietniu ustanowiłam kolejny rekord! Przebiegłam ponad 173 km! Średnie tempo nie powala, ale z treningów jestem naprawdę zadowolona.
Maj zapowiada się całkiem całkiem - mamy połowę miesiąca, a na liczniku już prawie 91 km. Dzieje się!
Wczoraj miała miejsce druga edycja Leśnej Piątki. Udało mi się ustanowić rekord trasy, chociaż nic na to nie wskazywało. Zgodnie z planem do M, poszłam we wtorek biegać tempówki i w środę rano nogi mi płonęły. Wieczorem na Babeczkach trochę je rozruszałam, ale obawiałam się trochę, że na L5 mi odpadną :)))
Siedziałam w Biurze Zawodów trochę krócej niż ostatnio, ale na rozgrzewkę nie było w ogóle czasu. Po prostu zostawiłam papiery i poszłam na start. Trasa jest taka, że "schody" zaczynają się w okolicach 2 km, bo już nie jest z górki, a zaczyna się podbieg. Taki dosyć wredny, ale nie najwredniejszy na trasie, bo ten jest na ostatnim kilometrze. Ku mojemu zdziwieniu, dopiero mniej więcej w połowie zaczęłam odczuwać lekkie zmęczenie nóg. Jak tylko skończył się ten pierwszy podbieg, to ból nóg się zmniejszył na tyle, że można było "cisnąć" znowu. A skoro już mi się tak dobrze biegło, to przecież nie będę się hamować, nie? :)
Na metę wpadłam z czasem 28:47, co stanowi mój rekord trasy, a patrząc na rezultaty z tego roku - jakiś kosmiczny progres (poprzednia L5 w 30:01). Wcześniejszy rekord miałam z zeszłego roku, z czasu przygotowań do NŚ - 29:23. Jest się z czego cieszyć :D
Ciężko może w to uwierzyć, ale teraz mam ponad miesiąc przerwy jeśli chodzi o zawody! Niespotykane!! Kolejne bieganie-ściganie to następna Leśna Piątka - 19 czerwca i dzień później Nocny Bieg Świętojański. Po tych dwóch czerwcowych występach pozostaną mi już tylko 3 w lipcu (Leśna, Kurs i bieg w Lęborku), a później... :D urodziny i jedziemy z tym maratonem!
Dopiero oswajam się z moimi treningami z planu i już mniej więcej widzę i przewiduję, które to są treningi mocne, a które trochę bardziej lajtowe. Dzisiaj jest 35 dzień, od kiedy wprowadziłam plan w życie. W tym czasie biegałam przez 23 dni. Powinno być 24, ale pozwoliłam sobie zamienić dwa lżejsze treningi na jedną wycieczkę na Pętlę Tatrzańską :D warto było! W ten weekend planuję podobną podmiankę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz