Netto/brutto, czyli o bieganiu od strony statystyk.
Wpierw wytłumaczenie: czym jest czas netto/brutto prezentowany w wynikach niektórych biegów? Czas brutto jest czasem "od strzału" do czasu przebiegnięcia przez metę. Czas netto zaczyna się liczyć od czasu przebiegnięcia przez linię startu każdego zawodnika. Liczenie czasu netto wymaga od organizatora ułożenia maty na miejscu startu. Jeśli brakuje maty - lub biegniemy bez chipów, a sędziowie spisują wyniki na mecie - o czasie netto możemy zapomnieć.
Po co poruszać kwestie "podatkowe" podczas biegania? Otóż może się okazać, że przy masowych biegach, zanim przekroczymy linię startu może minąć kilka minut. Tak - minut.
Załóżmy, że startujemy w masowym biegu na 10km, w którym są maty na starcie i będzie liczony czas netto. Może się tak złożyć, że osoba która wystartowała przed nami 30 sekund szybciej, pobiegnie trasę o 20 sekund wolniej od nas. Przyjmijmy, że przebiegliśmy trasę (start-meta) w 49:00, a "przeciwnik" w 49:20 - na tablicy wyników mimo wszystko on będzie wyżej, bo jego czas brutto będzie wynosił np. 51:20 ("stracił" 2 minuty zanim przebiegł start), a nasz 51:30 (zanim przebiegliśmy przez start minęło 02:30). Wtedy na mecie okaże się, że taki zawodnik wygrał z nami, bo przybiegł wcześniej, ale hola hola... przecież on wystartował wcześniej, a cały dystans przebiegł wolniej o 20 sekund od nas, mimo wszystko na tablicy wyników taki zawodnik będzie o 10 sekund przed nami. Hmm.
Czy to znaczy, że taka osoba była szybsza od nas?
Tutaj przydałoby się napisać, że organizatorzy starają się rozwiązywać taki problem np. tworzeniem stref startowych. Dzięki temu, wszyscy startujący z jednej strefy mają "szanse" na podobne opóźnienie startu. Co jednak, jeśli w strefie takiej stoi 2 tysiące osób i znowu różnica między początkiem i końcem strefy to minuta? Tacy biegacze - pomimo podobnego czasu również mogą się minąć na tablicy wyników.
Dlaczego ktoś stał na początku strefy? Być może dlatego, że miał szerokie łokcie i nie przeszkadzało mu zagęszczenie na starcie. Być może ustawił się w "szybszej strefie", mimo, że nie powinien.
Zatem klasyfikowanie zawodników w biegach masowych wg czasów brutto może dawać spore rozbieżności w wynikach, zmusza też organizatora do tworzenia stref czasowych.
Przykładowo, Nocna Ściema 2013, kat M-25. Zawodnik z numerem #975 pobiegł połówkę w 1:37:36 i zdobył 3 lokatę swojej kategorii... z kolei zawodnik o numerze #568 pobiegł w 1:37:30 a zajął 4 miejsce w swojej kat. Hmmm... Tyle tylko, że zawodnik #568 wystartował 14 sekund później niż zawodnik #975. Na "okrążeniach" widać, że #568 miał trudniejszy bieg, dużo stracił na pierwszej piątce, stopniowo odrabiał stratę. Może świadomie wybrał strategię "mocnego negative split", może biegł na luzie, a może blokował go początkowo tłum, faktem jednak jest, że pokonał trasę w lepszym czasie niż rywal z kategorii, a pudło odjechało sprzed nosa.
wynik opracowane dzięki http://enduhub.com/
Podobna sytuacja miała miejsce w kat. K-30, gdzie zawodniczka #657 (1:49:33) zajęła 3 miejsce w kat. wiekowej, choć pobiegła szybciej od zawodniczki #562 (1:49:40), która zajęła 2 miejsce. Tutaj zawodniczka #657 przebiegła przez start 8 sekund później.
wyniki opracowane dzięki http://enduhub.com/
Różnica 3-4 miejsce to jest stać a nie stać na pudle w kategorii. W wielu biegach wiążą się z tym nagrody finansowe. W biegach masowych nie można oczekiwać, że wszyscy będą mieli możliwość wystartowania z pierwszej linii. Często słabsi biegacze ustawiają się na linii startu - mam wrażenie, że tylko dla zdjęcia :D blokując szybszych.
Biorąc pod uwagę powyższe, dobrze jest, gdy w biegach masowych zawodnicy "biegną na czas netto". Oczywiście, taka sytuacja może wprowadzić zamęt. Gdyż zawodnik który wbiega na metę i świętuje zwycięstwo mógłby zostać wyprzedzony w wynikach przez kogoś, kto wystartował później i zdobył lepszy czas. Jednak i na taką sytuację jest rozwiązanie - wystarczy ustalić - na wzór kołobrzeskiego Biegu Zaślubin - że pierwszych 50 zawodników na mecie liczona jest wg czasów brutto, a reszta po netto.
A dopytywano Michała już wcześniej ;)
... a teraz muszę cofnąć "Lajka!" ;)
Oczywiście, walka o złote kalesony, ale stałem kiedyś na pudle 1 jedyny raz i wiem, że przynajmniej będzie co wnukom opowiadać. O miejscu w biegu na pewno nie powinien decydować "przecisk" na starcie, bo to jednak bieg, a nie duathlon krecikowo-biegowy.
A sama Ściema? Cud-miód. Do dziś nie możemy odespać tak świętowanej zmiany czasu. :D
Życiówki poprawiliśmy o ładne -naście i -dziesiąt minut - i to bez uwzględniania "ściemniania 1h w plecy" :D
Michał podobno coś wspominał, że cała impreza opierała się na solidnym fundamencie z trytków, szarej taśmy, śliny i pianki montażowej, ale jak mi Bóg miły - nie dało się tego odczuć i uważam, że impreza była zorganizowana wzorowo.
Na cześć Organizatora i Wolontariuszy:
Hip hip - hura!
Oczywiście, walka o złote kalesony, ale stałem kiedyś na pudle 1 jedyny raz i wiem, że przynajmniej będzie co wnukom opowiadać. O miejscu w biegu na pewno nie powinien decydować "przecisk" na starcie, bo to jednak bieg, a nie duathlon krecikowo-biegowy.
A sama Ściema? Cud-miód. Do dziś nie możemy odespać tak świętowanej zmiany czasu. :D
Życiówki poprawiliśmy o ładne -naście i -dziesiąt minut - i to bez uwzględniania "ściemniania 1h w plecy" :D
Michał podobno coś wspominał, że cała impreza opierała się na solidnym fundamencie z trytków, szarej taśmy, śliny i pianki montażowej, ale jak mi Bóg miły - nie dało się tego odczuć i uważam, że impreza była zorganizowana wzorowo.
Na cześć Organizatora i Wolontariuszy:
Hip hip - hura!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz