piątek, 18 grudnia 2015

Pfff, pffff, pfffffffffff.

No i tak pięknie żarło, ale znów musiałam się przeziębić.. :(
Myślałam, że to nic wielkiego, dlatego po krótkiej pauzie, jak tylko poczułam się lepiej wyszłam sobie pohasać. No i trzeba było jednak zostać w domu. Bo zamiast wyjść na prostą, znów mnie dopadł katar...

Rok się powoli kończy, zbliża się czas podsumowań i wygląda na to, że choćbym się nie wiem jak spinała, to nie doskoczę do tego, co wykręciłam w zeszłym roku. Nie jest to oczywiście jakiś wielki powód do smutku, czy wręcz załamki, bo nie należy zapominać, że w 2014 roku kilka miesięcy upłynęło mi na przygotowaniach do maratonu.. Jeździliśmy też do Gdyni, którą w tym roku świadomie odpuściliśmy.. no i w 2015 roku kilka startów odpuściłam, bo byłam po tzw. "drugiej stronie". To się oczywiście zdarzało też w 2014 roku, ale w tym zdecydowanie częściej. A, i leń był też trochę większy :P

To na razie tyle. Z porządnym podsumowaniem poczekam do końca miesiąca, bo może coś tam jeszcze dorzucę, kto to wie.. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz