piątek, 3 października 2014

Zaległe podsumowania i słów kilka o planach na końcówkę roku.

Patrzę w archiwum i oczom nie wierzę! Aż taka leniwa jestem? Szok. Ostatnie podsumowanie - maj 2014.. :D Wiedziałam, że dawno nic nie podliczałam, ale żeby aż tak??

W czerwcu nastukałam 214 km i zajęło mi to ponad 24h. To jeden dzień z całego miesiąca!! Trochę to daje do myślenia..
Lipiec - angina ropna + inne historie = 127 km i niecałe 15h. Sierpień - 152 km w nieco ponad 17h, a wrzesień to jak wakacje - 87 km i niecałe 10 godzin.
Co przyniesie październik? Półmaraton i bieg na dychę - to na pewno ;) więc 30-coś kilometrów będzie, a co ponadto? Zobaczymy.

Ciężko mi się ostatnio ruszyć z miejsca. To na pewno częściowo przez to, że przybyło mi trochę tu, a trochę tam.. Ciągle się mnie czepiają jakieś przeziębienia, bolące gardła, katary i kaszle.. Nawet teraz, pisząc te słowa, próbuję odkrztusić ;) no cóż - jesień jest. Chociaż to i tak nie jest jeszcze najgorzej, bo jeszcze kilka lat temu początek jesieni można było poznać po tym, że albo miałam zawalone zatoki, albo leżałam w wyrze z zapaleniem oskrzeli. Teraz jakieś tam przeziębionka. Phi tam..

Jednak nie da się ukryć, że mnie to mocno irytuje. Nie mogę wyjść pobiegać, nie mam jak wybiegać tego, co bez sensu władowałam do brzucha.. No i koło się zamyka.

W listopadzie jeszcze wybiorę się na dychę do Gdyni - jako zwieńczenie cyku GP.. No i tak sobie myślę, że to będzie już wszystko w tym roku :)
Przy mojej obecnej "formie" to i tak wygląda jak mega ambitny plan.. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz