piątek, 8 marca 2013

Treningi uzupełniające.

Dzisiejszy wpis chciałam poświęcić wszelkim pozabiegowym aktywnościom, które próbuję wykonywać.

Początkowo wydawało mi się, że im więcej będę ćwiczyć, tym lepiej. To było jeszcze wtedy, kiedy celem nadrzędnym było dla mnie zrzucanie zbędnych kilogramów, diety i inne bzdety. Tak więc biegałam, jeździłam na orbitreku i kiedy tylko mi się udawało, wymykałam się na zumbę. Pociągnęłam tak raptem tydzień, czy dwa.. Zmęczenie dało o sobie znać bardzo szybko.

Teraz patrzę na to trochę inaczej. Odkąd bieganie stało się dla mnie przyjemnością, a nie koniecznością, to przestałam obsesyjnie się pilnować jeśli chodzi o to, co jem. Wyszło mi to na dobre, bo wcześniej jadłam po prostu za mało. Kiedy już nie skupiam się na odchudzaniu, a na treningach, które jako skutek uboczny powodują utratę wagi, zupełnie inaczej podchodzę do aktywności dodatkowej.

Doceniłam basen, zaczęłam też uczęszczać na jogę, by się porządnie rozciągnąć i wzmocnić mięśnie głęboko położone. Teraz mam 3-4 treningi biegowe w tygodniu, a do tego dwa razy basen i dwa razy joga. Zobaczymy, jak to się sprawdzi na dłuższą metę. Na razie siedzę cała obolała, bo chcąc trochę odciążyć nogi, wczoraj na basenie przyłożyłam się do pracy rąk, a rano na jodze również solidnie się przykładałam :D

Jutro ostatni bieg z cyklu GP na trasie 5 km. Chciałam, by ten bieg był przełomowy. Chciałam wreszcie pokonać swoją psychologiczną barierę i pobiec w czasie krótszym niż 30 minut. Nie wiem, czy z tymi zakwasami się uda, ale w razie czego, mam już ten wyczyn (5 km w mniej niż 30') za sobą, bo na poniedziałkowym treningu miałam nad wyraz dużo energii i tak mnie jakoś poniosło :D

Natomiast za tydzień moje pierwsze 15 km w życiu. Nigdy jeszcze nie pokonałam biegiem takiego dystansu.. Ciekawa jestem, czy w ogóle dam radę cały czas biec.. Czas pokaże.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz