To było dobre posunięcie. Po powrocie, co prawda, miałam całkiem sporo do wydmuchania, ale chyba wszystko się uklepało i jak sobie porządnie nos wyczyściłam, to nie było z nim problemów do rana :) Zachęcona tym faktem, postanowiłam również w czwartek uderzyć na miasto :) Było podobnie, chociaż katar nadal nie odpuszcza :( Jest z nim zdecydowanie lepiej niż na początku tygodnia, ale nadal nie chce się wynieść na dobre.
Dzisiaj odpoczywam. Chociaż w okresie przedświątecznym takie określenie zakrawa na kpinę. Odpoczywam, czyli stoję cały dzień w kuchni i robię różne rzeczy.. Albo jeśli nie w kuchni, to ogarniam mieszkanie.. Albo robię coś innego, nie mającego wiele wspólnego ze sportem, ale również nie kojarzącego się z odpoczynkiem.. ;)
Zostały mi dwa treningi - sobota i niedziela.. W sobotę jakieś krótkie 6-7 km, a w niedzielę długie wybieganie. O ile sobota jest do zrobienia, to nie wiem, jak wypadnie niedzielne wybieganie w Wielkanoc ;) zwłaszcza, że na obiad rodzina przychodzi do nas.. No, zobaczymy. Będzie silna motywacja, żeby się nie najeść za mocno :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz