wtorek, 4 czerwca 2013

Powrót do korzeni.

Półmaraton zaliczony, teraz czas wrócić do wcześniejszych założeń treningowych. Panie Daniels, kłaniam się nisko :) 

Dzięki kilku ostatnim startom, mam nowego Vdot'a, a za tym idą inne tempa :) Startów teraz będzie mniej, więc można się skupić na treningach. Zawieszam na razie stadion, straciłam do tego wfu serce jakoś. Zatęskniłam za treningami z książką (tzn. z ebookiem) ;) Na pewno miło jest czasem kogoś na trasie spotkać i zamienić dwa słowa, ale jednak nie ma się co oszukiwać, albo się biegnie, albo się gada.. 

Ważą się losy wyjazdu do Karlina. To 15 km, więc nie tak znowu malutko. Jeszcze wczoraj chodziłam okrakiem ;) Ale dzisiaj, dla odmiany, poszłam pobiegać :D Takie tam, małe rozbieganie. Zapisy są do czwartku, więc pewnie jutro zapadną ostateczne decyzje :) 

A tak jak już wcześniej napisałam, zatęskniło mi się za bieganiem z samą sobą. Ostatnio albo wspólne bieganie, albo starty w zawodach. Wszędzie pełno ludzi, nie ma miejsca na obcowanie tylko ze swoją bańką :) W sumie ostatnimi czasy na tych wspólnych treningach i tak biegnę sama. Z jednej strony jest to okazja, żeby polatać w miarę bezpiecznie po lesie, ale coraz mniej mi się uśmiecha takie zamulanie na tyłach. Podciągnę się trochę i być może wrócę do tego rodzaju treningu. 

Zobaczymy jeszcze, co z tym Karlinem, ale niezależnie od tego, czy pojedziemy, czy nie, od przyszłego tygodnia wracam do czerwonego planu Danielsa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz